środa, 2 listopada 2016

Pani Kukieła jako realizatorka #dobrejzmiany #1

Nie da się zarządzać efektywnie, jeżeli nie mamy na kluczowych stanowiskach obsadzonych zaufanych i/lub sprawdzonych osób, wie o tym każdy kto choć raz zarządzał jakąś organizacją, a już nie mówiąc o państwie. Śmieszą mnie opinie typu, że teraz PIS, a wcześniej PO/PSL i inni, którzy rządzili wcześniej, nie powinni obsadzać stanowisk własnymi ludźmi. Takie opinie wywołują u mnie po prostu lekkie politowanie, ponieważ pokazują one, że albo osoba, albo grupa osób wypowiadająca takie opinie nie ma pojęcia o zarządzaniu i widać, że nie zetknęła się wcześniej z praktyką w tej kwestii lub w wersji light udaje, że tak jest. 
Wyobraźmy sobie sytuację, że nie zmieniamy ludzi po przejęciu władzy i na kluczowych stanowiskach zostają osoby, które są nam całkowicie wrogie i / albo całkowicie sprzeczne ideowo, politycznie lub przynajmniej niezbyt pozytywnie do nas nastawieni i jest duże ryzyko, że będą to osoby nielojalne. Przykład tego do czego może to prowadzić obserwowaliśmy właśnie niedawno w TVP, gdzie Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Mariusz Pilis zwolnił dwie wydawczynie TVP Info Izabelę Leśkiewicz i Magdalenę Siemiątkowską za to, że mimo, że polecenia zarządzających były odmienne - one chciały obszernie transmitować na antenie weekendowy marsz KOD a, trzecia wydawczyni, Małgorzata Serafin, straciła pracę, bo nie chciała wyemitować materiału z „Wiadomości”. 
I teraz sobie wyobraźmy że takich zdarzeń, będzie tysiące w całym kraju na rożnych kluczowych stanowiskach, gdzie będzie trzeba podejmować decyzje o większej lub mniejszej wadze niż ta opisana wyżej. Kto w razie czego za to odpowie i kto będzie winny za bałagan i chaos jaki powstanie? Przysłowiowa Pani Leśkiewicz? Pani Siemiątkowska? Czy Pani Serafin? Proszę sobie odpowiedzieć na to pytanie. Kogo będziemy rozliczać? Kto będzie za to odpowiedzialny? Te Panie czy kierownictwo? 
Już widzę wpisy na TT: burdel, bałagan, chaos "#dobrazmiana" itp. 
Na pewno czytelnikowi rodzi się pytanie, to co robić? Pozwolić, aby nowa władza zatrudniała tylko swoich i obsadzała wszystkie stanowiska? Przecież walczyliśmy z kolesiostwem, kumoterstwem i nepotyzmem - nienawidzimy tego itd. itp.
Po pierwsze i po ostatnie trzeba sobie to jasno powiedzieć i skończyć w końcu z hipokryzją - wymiana kadr po objęciu władzy niezależnie, która to jest władza, powinno być traktowane jako coś naturalnego i normalnego - wiem, że to dla niektórych szokujące, ale niestety inaczej się nie da, taka jest kolej rzeczy i takie są nieubłagane zasady efektywnego zarządzania, ale też odpowiedzialności. Oczywiście powinno srobić wszystko, żeby zostawiać ludzi merytorycznych i doświadczonych, jeżeli widać, że chcą współpracować i jest duża nadzieja i dobre rokowania, że nie będą robić tzw. "kreciej roboty", byle nie śmierdziało to tzw. "grubą kreską" i fraternizacją
Moim zdaniem trzeba sobie odpowiedzieć na ważniejsze pytanie, czego my nienawidzimy i czego nie akceptujemy na tzw. stanowiskach z nadania. Ja na przykład nienawidzę wykorzystywania tych stanowisk do załatwiania prywatnych interesów i traktowania publicznych stanowisk jako własnego folwarku i tzw. rozpasania, zbyt dużych uposażeń i zapominania o tym, co i kto jest najważniejszy i komu służymy ( w domyśle Polska i Polacy, społeczeństwo ) oraz brak reakcji władz zwierzchnich w przypadku patologii i korupcji lub nadużywania władzy na tych stanowiskach, tak jak to było za czasów PO/PSL. Teraz naszym zadaniem powinno być to, aby pilnować i patrzeć na ręce władzy, aby nie dopuścić do podobnych patologii, a nie negowanie w/w zmian. 
Jeżeli, ktoś się ze mną nie zgadza to proszę sobie wyobrazić, jako realizatorkę założeń #dobrejzmiany Panią Kukiełę, bo przecież jest fachowcem i tak dobrze prowadzi hotel i restauracje (załóżmy, że byłby to hotel i restauracja z udziałem kapitału ze skarbu państwa ;-)))

Pozdrawiam serdecznie i kończę mój pierwszy debiutancki wpis na niniejszym blogu
Do następnego postu ;-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz